O beznadziejności...
I powiedzcie mi jak tu się nie załamywać.. Miało być tak pięknie.. Ustalilismy z mężem wszystkie koszty, na co trzeba na samym początku wydać pięniądze...studnia,ekologiczne szambo, przystosowanie drogi i tyle.. A tu niespodzianka!!
Dostaliśmy pismo od marszałka wojewódzkiego,że nasza działka figuruje w ewidencji wód,urządzeń melioracji wodnych oraz zmeliorowanych gruntów i koliduje to z planowaną budową.
Zatem co mamy zrobić? A więc nakazane mamy SAMI SOBIE ZNALEŹĆ dane rurociągi drenażu i przebudować tak,żeby ich nie uszkodzić. Czyli mamy rozkopać całą działkę i szukać igły w stogu siana, bo gdzieś tam może jakaś rurka przebiega. A szukaj sam człeku bo oczywiście żadnego planu ani mapki jak to przebiega nie otrzymasz!!
Dzwoniliśmy do projektanta, który zajmuje się podobnymi rzeczami, gdyż sami sobie z tym nie poradzimy i ile trzeba trzeba zapłacić?? 10 tys. zł (powinno się zamknąć-rzekł :)) więc dół złapał mnie przeogromny i bezradność.
Nie byłoby w tym nic dziwnego tyle,że trzy lata temu szwagier na danej działce również chciał pobudować domek i o dziwo dostał pozwolenie na budowę a owego pisma nie otrzymał. Czyli....? Na jakiej to jest zasadzie? Wysyłają pisma jak im się podoba? Bo już nie rozumiem!!